piątek, 28 sierpnia 2015

Kobieta klasyczna

Jestem strasznie staroświecka. Nie da się tego ukryć. Lubię papierowe bilety na pociąg (te kupowane przez internet pozbawiają wspomnień), zamiast korzystać tylko ze smartfonu - noszę na ręce zegarek analogowy i nie uznaję e-booków (książka musi szeleścić i mieć krągłości ;) ).
Jednakże, od określenia staroświecka wolę klasyczna.  
I tak się czułam w tej sukience. Granatowej w białe groszki, do samej ziemi. Jak kobieta klasyczna. 




Zakochałam się w tym wykroju po tym jak pierwszy raz przymierzyłam sukienkę. A kiedy skończyłam, wiedziałam, że powstanie jeszcze jedna. Tym razem do samej ziemi. Wykrój pochodzi z Burdy 6/2013 i jest to przedłużony model 102. Sprytna Burda uznała jednak, że jest to zupełnie inna sukienka, więc ukryła ją pod modelem 103. Innowacja :D Ale chyba już się przyzwyczailiśmy, że na bazie jednego wykroju Burda umie zrobić kilka "różnych" rzeczy ;)
Ciekawostką jest tu po raz kolejny rozmiarówka. Naturalnie, to wciąż model dla kobiet niskich, czyli ok. 160 cm. Podane jest jednak, że długość sukienki od talii to 110 cm! Proszę, nich mi to ktoś mądry wytłumaczy: jak to możliwe?! Jak kobieta mierząca 160 cm może mieć od talii w dół 110 cm?! Dla mnie to dużo za dużo, a wiecie już, że mam 173 cm ;) Tak oto musiałam kombinować jak zmieścić tak długą spódnicę by potem dobre 10 cm ją skracać... 
Burda proponowała przeznaczyć na tę kieckę 3,6 m materiału. Ja tyle nie miałam... Uruchomiłam ogromne, drzemiące we mnie pokłady kreatywności i okazało się, że starczyły mi 3 m ;) Miałam to rozrysować, jak mi się to udało, żeby nie było, że zmyślam, ale jakoś tak... Zrobię to wkrótce i pokażę na moim Facebooku :)


Właściwie sukienka powstała z 6 m :D Oryginalna powstała z szyfonu i satyny. Moja jest z granatowej podszewki pod spodem i elastycznego tiulu w groszki. Taaak, to jest tiul :D I to elastyczny. A szycie podszewki i elastycznego tiulu to  koszmar  wyzwanie ;) Materiał ciągnie się, przesuwa, różnie układa, ciężko się go dopasowuje i zszywa. Ale za to jaki efekt! Warto było :D
Całość uszyłam w dwa dni. A właściwie w dwie noce. Swoim zwyczajem, postanowiłam, że przyda mi się na tę konkretną okazję i na tę konkretną okazję mam ją mieć. Chodziło o wyjazd nad morze. Wymyśliłam sobie, że będzie świetnie wyglądać nad morzem i zamiast spać - szyłam :) Pierwsza przymiarka (późnym wieczorem przed wyjazdem) bardzo mnie załamała. Uznałam, że przesadziłam. Balowa suknia. No chyba nie. Szybka konsultacja z przyjaciółką przekonała mnie, że sukienka wcale nie jest za bardzo "odwalona" i można w niej wyjść na ulicę :P Pani w pociągu nie była tego taka pewna ;)
Szycie było naprawdę ciężką przeprawą. Szczególnie "góra" i zamek kryty. Wiedziałam, że muszę wszystko dobrze zszyć za pierwszym razem, bo prucie skończy się tragedią (jak nic zrobiłabym dziurę). I udało się. Względnie. Dobra, zamek jest wszyty naprawdę krzywo... Ale naprawdę tego nie widać :)  


Tym co zmieniłam w wykroju (oprócz długości) są podkroje szyi. Nie dodawałam zapasów na szwy, co skutkuje odrobinę głębszym dekoltem niż w przypadku miętowej sukienki (TU). Finalnie, żałuję tej decyzji. Trzeba było zostawić, wyglądałoby to lepiej. No i "górę" przedłużyłam o jakieś 0,5 cm. Też trzeba było zostawić, bo tiul trochę się rozciągnął i talia wypada trochę niżej niż w poprzedniej. Wniosek? Lepsze jest wrogiem dobrego :D
Na koniec, przed falą zdjęć, krótka historia związana z sukienką.
Docelowo szyłam ją na wyjazd nad morze, jednak wiadomo, że nie będzie przez resztę swej egzystencji wisieć w szafie ;) Ubrałam ją więc pewnego dnia idąc na zakupy. Tak normalnie, zwyczajnie, bez okazji i balu :) Czekałam sobie przed przejściem dla pieszych, a naprzeciw mnie stanęła mama z może sześcioletnią córeczką. Nagle dziewczynka zaczęła głośno wykrzykiwać: "Mamo, mamo, popatrz! Mamo, dama! Zobacz, dama! Mamo, to dama!" I zdaje się, że kiedy wskazywała palcem na wprost - to chodziło jej o mnie :)
Damą nie do końca się czuję, ale takie mam ambicje. W końcu prawdziwa dama jest dla mężczyzny oparciem, a nie laską




















    


Wielkie podziękowania należą się Patrycji za sesję zdjęciową. Wiesz, że praca z Tobą to super zabawa. Dobry fotograf, dobry plener, niezła sukienka to i zdjęcia musiały wyjść dobre ;) Tłem jest oczywiście moja piękna Bydgoszcz :D

Pozdrawiam,
Dosia


fot. Patrycja Nowakowska
______________________
FACEBOOK:
https://www.facebook.com/redstrawberrylips/
SKLEP Z KOSZULKAMI:
http://redstrawberrylips.cupsell.pl/

6 komentarzy:

Copyright © 2014 Red Strawberry Lips , Blogger