poniedziałek, 16 lipca 2018

Glitter dress

Jak już wiecie, w maju byłam świadkiem pewnego niezwykłego ślubu. Wśród moich zadań znalazło się szycie sukni Panny Młodej, zorganizowanie wyjazdu panieńskiego i wsparcie we wszystkim czego tylko najważniejsza kobieta tego dnia mogłaby potrzebować. Gdzieś w tym wszystkim musiałam znaleźć czas na kreację także dla siebie...


Wiedziałam, że nie mogę sobie pozwolić na szycie dopóki nie skończę sukni ślubnej, ale o tym jak chcę wyglądać tego dnia myślałam od dawna. Zapisywałam pomysły na pintereście i w zasadzie nie wiedziałam nic poza tym, że będzie długa i bordowa. To po prostu mój kolor i w żadnym innym nie czuję się tak bardzo sobą.
Wykańczanie ślubnej zmęczyło mnie jednak tak bardzo, że uznałam, że nie ma nic złego w kupieniu sukienki. I pewnie jakąś bym kupiła, gdyby nie to, że jeśli już znajdowałam długą sukienkę to dekolt miała do pępka.
I tak kilka dni po ostatecznym pożegnaniu się z białą sukienką (o tym co czułam oddając suknię, napiszę wkrótce) postanowiłam, że swoją kreację także uszyję. Przejrzałam pół pinteresta w poszukiwaniu czegoś na widok czego moje serce zabije szybciej. Z początku rozważałam upinanie szyfonu w zakładki, czyli coś czego do tej pory nie robiłam. Odrzuciłam jednak ten pomysł, bo zwyczajnie nie miałam na to siły. Miało być prosto, wygodnie i efektownie.
Uczciwie przyznaję, że inspirację znalazłam w internecie i pomysł wydał mi się na tyle trafiony, że postanowiłam go zrealizować.
Sama siebie zaskoczyłam, że spodobało mi się coś, co wyraźnie błyszczy. Nie jestem "sroczką", uwielbiam minimalistyczne, matowe wykończenia. Trochę się martwiłam, że nie uda mi się znaleźć nic odpowiedniego na górę, ale cudowną dzianinę kupiłam w pierwszym sklepie.


Suknia jest dwuczęściowa, to błyszcząca dzianinowa bluzka i długa tiulowa spódnica.
Pierwszy pomysł zakładał, że góra będzie miała krótkie rękawki i naprawdę miałam dylemat, czy je robić czy nie. Zapytałam Was nawet o to na moim instagramie, ale opinie były tak podzielone, że nadal nie wiedziałam nic.
Ostatecznie wygrała wygoda użytkowania i zrezygnowałam z rękawów. Decyzja była bardzo dobra, bo dzień ślubu, mimo późnej wiosny, był całkiem upalny.


I właściwie na tym można by skończyć ten wpis, gdyby nie magiczna właściwość tej sukienki, z której po prostu nie mogłabym nie skorzystać. Ponieważ jest dwuczęściowa, daje możliwość łatwej zmiany jej charakteru. I tak w pewnym momencie wesela mogłam przebrać długą spódnicę, na krótszą, doskonale Wam znaną z tego wpisu


Szczerze mówiąc, nie jestem fanką przebierania się w trakcie wesel. Właściwie do tej pory nigdy tego nie robiłam. Jednak tym razem był to naprawdę strzał w dziesiątkę. Mimo moich starań stworzenia dla siebie spódnicy o długości idealnie centymetra nad ziemią, wyszła za długa, co dobrze widać na poprzednich zdjęciach. Myślę, że spory wpływ miało to, że sama zbierałam z siebie miarę, a wiadomo, że wystarczy lekkie pochylenie do przodu, by zrobić to źle.


Przy okazji cieszyłam się też z tej zmiany, bo krótsza spódnica była ciaśniejsza i lepiej trzymała się w talii, z dłuższej bluzka się wysuwała, co doprowadzało mnie do szału. Niestety to wesele było jednocześnie ostatnią imprezą, na którą założyłam moją ulubioną bordową tiulówkę. Tiul ma swój termin przydatności i po wielokrotnym użytkowaniu i kilku praniach po prostu się niszczy i zwija na brzegach, co doskonale widać. Pewnie można by spróbować go wyprasować, ale wierzcie mi, akurat ta spódnica jest tak pozaciągana, że reanimowanie jej nie ma już zbyt wiele sensu.
Oczywiście tiul tiulowi nierówny. Długa wersja jest z zupełnie innej jakości niż krótka. Mam nadzieję, że bardziej wytrzymałej. Chociaż nie bardzo potrafię sobie wyobrazić stylizację, w której ponownie założę moją całkiem księżniczkową, długą tiulówkę.

  
A Wam, która wersja podoba się bardziej?

Pozdrawiam,

4 komentarze:

  1. Kurczę ale to sprytne :D! Niby to tylko zmiana długości spódnicy ale jednak duży efekt! 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :D A przez to, że to dwa osobne elementy tworzy też mnóstwo możliwości, kombinacji i łączenia :D

      Usuń
  2. Cześć,
    Wersja krótka jest lepsza, lżejsza i delikatniejsza. Ale na wesele to zawsze dłuższa jest bardziej elegancka :)
    Pozdrawiam,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze można przebrać, tak jak ja ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Red Strawberry Lips , Blogger