- Co studiujesz?
- Nie studiuję. Pracuję. Jestem krawcową.
- Serio?! I jak to wygląda? Na czym polega? Ale sama wymyślasz? Ale to nie szyją maszyny? Ale jak to się stało? Gdzieś się tego uczyłaś? Nigdy wcześniej nie spotkałem krawcowej. A może uszyłabyś mi...
I jest tak niemalże zawsze, gdy poznaję kogoś nowego. Nie uważam żeby to było coś złego. Raczej za każdym razem zaskakuje mnie to, że w byciu krawcową jest coś niezwykłego. Czym różni się, powiedzmy, bycie krawcową, od bycia fryzjerką? Albo kucharką? Czy gdybym mówiła, że pracuję w restauracji, ktokolwiek by mnie pytał czy menu wymyślam sama?
Krawiectwo jest jednak owiane pewną aurą tajemnicy i niewielu jest ludzi, którzy mają jakieś pojęcie o tym, czym ono właściwie jest. Zwłaszcza w XXI wieku.
W jednej ze scen "Titanica" Ruth DeWitt Bukater, matka Rose w pewnym momencie wypowiedziała słowa, które bardzo zapadły mi w pamięć (prawie tak dobrze, jak te, że "na studia idzie się po to, aby znaleźć męża"). Rozmowa dotyczyła utraty majątku i tego co stanie się z kobietami bez pieniędzy. Powiedziała wtedy:
"Chcesz żebym pracowała jako krawcowa? Tego chcesz?"
Wypowiedziała te słowa z jakąś dziwną odrazą i trwogą, jakby to było najgorsze co może ją spotkać. Jakby niżej już nic nie było. Zastanawiałam się dlaczego tak bardzo się tego boi. Kim była krawcowa sto lat temu, że budziła przerażenie wśród wyższych sfer XX wieku?
Wypowiedziała te słowa z jakąś dziwną odrazą i trwogą, jakby to było najgorsze co może ją spotkać. Jakby niżej już nic nie było. Zastanawiałam się dlaczego tak bardzo się tego boi. Kim była krawcowa sto lat temu, że budziła przerażenie wśród wyższych sfer XX wieku?
Poszperałam trochę w internecie i wiecie co? Nic nie znalazłam. Pozostaje mi się jedynie domyślać, że była to nie tyle hańbiąca profesja, a raczej zajęcie dla ludzi bez ambicji i perspektyw. Być krawcową to jak kopać rowy.
I w gruncie rzeczy, myślę, że to przekonanie wcale bardzo się nie zmieniło...
I w gruncie rzeczy, myślę, że to przekonanie wcale bardzo się nie zmieniło...
Pracowałam kiedyś jako sprzedawca w Stradivariusie. Sieciówka należy do grupy INDITEX tak jak Zara, Bershka i kilka innych. W pewnym momencie usłyszałam stwierdzenie dotyczące uniformów:
"Dziewczyny z Zary skarżą się, że wyglądają jak krawcowe. Wasze uniformy są takie, że wyglądacie bardzo modnie i można by tak pójść spokojnie na przykład na uczelnię. Wy jak krawcowe nie wyglądacie. <porozumiewawczy uśmiech>"
Jak wygląda krawcowa? I dlaczego było to powiedziane z lekką ironią i nutą lekceważenia?
W pewnym sensie jesteśmy postrzegane jako osoby, którym trochę się w życiu nie udało. Były niezbyt bystre i zabrakło im niemało inteligencji, by pójść do dobrej szkoły, na studia, albo coś... Że nie nadajemy się do pracy, w której trzeba myśleć. Że przecież tylko szyjemy.
Jakiś czas temu zakładałam kartę w bibliotece. Nawiasem mówiąc, zamarzyło mi się przeczytać Ulissesa Jamesa Joyce'a. Pani zapytała mnie co ma umieścić w rubryce "zawód'. Z dumą odpowiedziałam, że "krawcowa". Popatrzyła na mnie z niepewnością.
"Czyli co? Wpisać: pracownik fizyczny...?"
Zdaje mi się, że to nie są jakieś skrajne przypadki, wyjątkowe historie. Szycie jest modne, ale bycie krawcową to coś więcej. Ta szufladka nie ma najlepszego PRu. Może jakoś sobie na to zapracowałyśmy, a może, po prostu, taką przypięto nam łatkę. Ale wiecie co? Taką łatkę to chyba przypiął ktoś, kto nie umie szyć...
Nie jestem obiektywna, to raczej oczywiste. Dlatego bardzo zależy mi na Waszej opinii. Co przychodzi Wam na myśl, gdy słyszycie słowo "krawcowa"?
W pewnym sensie jesteśmy postrzegane jako osoby, którym trochę się w życiu nie udało. Były niezbyt bystre i zabrakło im niemało inteligencji, by pójść do dobrej szkoły, na studia, albo coś... Że nie nadajemy się do pracy, w której trzeba myśleć. Że przecież tylko szyjemy.
Jakiś czas temu zakładałam kartę w bibliotece. Nawiasem mówiąc, zamarzyło mi się przeczytać Ulissesa Jamesa Joyce'a. Pani zapytała mnie co ma umieścić w rubryce "zawód'. Z dumą odpowiedziałam, że "krawcowa". Popatrzyła na mnie z niepewnością.
"Czyli co? Wpisać: pracownik fizyczny...?"
Zdaje mi się, że to nie są jakieś skrajne przypadki, wyjątkowe historie. Szycie jest modne, ale bycie krawcową to coś więcej. Ta szufladka nie ma najlepszego PRu. Może jakoś sobie na to zapracowałyśmy, a może, po prostu, taką przypięto nam łatkę. Ale wiecie co? Taką łatkę to chyba przypiął ktoś, kto nie umie szyć...
Nie jestem obiektywna, to raczej oczywiste. Dlatego bardzo zależy mi na Waszej opinii. Co przychodzi Wam na myśl, gdy słyszycie słowo "krawcowa"?
Dla mnie, to taka cicha bohaterka. Panna młoda w sukni ślubnej usłyszy, że pięknie wygląda, ewentualnie, że ma przepiękną sukienkę. Tylko nieliczni zapytają gdzie ją kupiła, bądź kto ją zaprojektował. Ale komu przyjdzie do głowy kto ją szył? Ile razy krawcowa powtarzała jakąś czynność by osiągnąć widoczny efekt. Czy pokłuła się przyszywając coś ręcznie, albo rozcięła palec wycinając koronkowe aplikacje. To dla nikogo nie ma żadnego znaczenia. I dobrze. Nie zostaje się krawcową by wszyscy o tobie mówili. Jeśli ktoś na to liczy - zostaje projektantem. Krawcową zostaje się po to żeby tworzyć coś, dzięki czemu ludzie będą mogli czuć się piękniejsi i bardziej szczęśliwi.
By po cichu spełniać ludzkie marzenia.
By po cichu spełniać ludzkie marzenia.
Niestety, w dzisiejszych czasach trafiamy do indeksu zawodów zapomnianych. Jak szewc i zegarmistrz. I tylko od Was zależy czy uda nam się odrodzić i czy krawcowe w XXI wieku są jeszcze potrzebne.
Pozdrawiam,
Dosia
Pozdrawiam,
Dosia
______________________
FACEBOOK:
INSTAGRAM:
Stereotypy! A dla kobiet z klasą dobra krawcowa to skarb! ❤
OdpowiedzUsuńChyba przydałoby się więcej kobiet z klasą, którym krawcowe byłyby potrzebne... :/
UsuńSpotykam się dokładnie z takimi samymi stereotypami jak Ty! Nie mam papierka potwierdzajacego ten zawód, wszystkiego nauczyłam się sama - i nadal uczę. Szyję zawodowo - zarówno poprawki, jak i odzież od podstaw i każda nowo poznana osoba reaguje tak samo. Wydaje mi się ze to kwestia obecnych czasów - kiedyś krawiec to był szanowany zawód, na każdym dworze znajdował się taki osobnik i tworzył kreacje dla wysoko postawionych ludzi. Przeczytaj książkę Krawcowa Z Madrytu, tam ten zawód tez jest ukazany na dość wysokiej pozycji. Myślę że stało się tak przez Oddzielnie roli projektanta i krawca w dzisiejszych czasach, jak słusznie zauważyłaś w felietonie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i nawet o tym napisałam ;) http://red-strawberry-lips.blogspot.com/2014/12/krawcowa-z-madrytu.html
UsuńCiekawy post. Nigdy o tym w ten sposób nie myślałam. Mam ciocię krawcową i zawód ten zawsze kojarzył mi się z ciężką pracą. Dla mnie szycie to hobby, na które ludzie reagują wyłącznie pozytywnie. Ale tak sobie myślę, że jeszcze parę lat i krawiec, szewc, jubiler, stolarz wrócą do łask. Już się powoli to dzieje. Ludzie zaczynają rozumieć, jak cenne są rzemieślnicze umiejętności.
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieję, że tak właśnie będzie ;)
UsuńGdy myślę "krawcowa", na myśl przychodzi mi zgarbiona, wysuszona, mrukliwa starsza pani, która przerabiała/szyła mi (już nie pamiętam) sukienkę na pierwszą Komunię Św. Może za negatywne skojarzenia odpowiada sama nazwa zawodu? Krawcowa - cóż, nie ma w tym estymy "królowej", końcówka "-owa" przywodzi mi na myśl osobę niewykształconą, pozbawioną inwencji twórczej, zależnej w jakiś sposób od materiału, z/na którym pracuje, bierną. Krawczyni brzmi już lepiej, bardziej "miękko", a końcówka "-czyni" (jak w "mistrzyni") wprowadza aktywność, czynność, inicjatywę, innowacyjność etc. etc. A może tylko mi się wydaje... :)
OdpowiedzUsuńKrawczyni - bardzo mi przypadlo do gustu.
UsuńJa bardzo lubię słowo "krawcowa" :) Ale jako, że jestem byłą studentka filologii polskiej, podoba mi się ta rozkmina :D
UsuńWedług mnie to bardzo potrzebny i cenny zawód. Mój nieżyjący już dziadek był krawcem, babcia nadal jest krawcową i czasem poprawia mi jakieś ubrania (jestem bardzo szczupła i niewymiarowa). Wiem ile zachodu, umiejętności i wysiłku trzeba by coś uszyć od podstaw lub ładnie przeszyć. Doceniam Was bardzo i dobrze, że młode osoby nadal chcą ten zawód wykonywać :) Dużo spełnienia Ci życzę!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Bardzo się cieszę, że wciąż są osoby, które ten zawód doceniają :D
UsuńJa pracuję na uczelni (politechnika)jako wykładowca, ale szyję sobie wszystko (no prawie wszystko) sama. Niektóre moje koleżanki z pracy też. Jesteśmy amatorkami dla których szycie to przede wszystkim wielka przyjemność i sposób na odpoczynek. Przyjemnie jest też usłyszeć, że ma się coś oryginalnego, co dobrze na mnie leży (ubrania kupione w sieciówkach tych cech nie posiadają), w czym dobrze wyglądam (bo fazę eksperymentów mam już za sobą).
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię, że bardzo doceniam te panie, które szyją, zarówno dla siebie jak i dla innych. Może jest tak dlatego, że szyły także moja babcia i mama. Mam już 56 lat i pamiętam czasy (ale się "wymądrza" ta "stara" kobieta), kiedy szycie było warunkiem dobrego wyglądu i często modnego ciucha. Moja mama miała przyjaciółkę, która była zawodową krawcową i szyła dla pań z ówczesnego "towarzystwa". Sama też zawsze była bardzo zadbana i ubrana bardzo elegancko. Ja jej zwyczajnie zazdrościłam (w dobrym tego słowa znaczeniu) takiego wizerunku i klasy. Może właśnie dlatego wcześnie zrozumiałam, że szyjąc sama będę mogła nosić to co chcę, a nie to co wówczas "oferował" przemysł odzieżowy.
Ciągle jestem fanką pewnej znanej krawcowej z poprzedniego wieku. A jest nią Coco Chanel. Ona nigdy nie powiedziała o sobie, ze jest projektantką. Zawsze pytana o zawód mówiła: "Jestem krawcową". W jednej z jej biografii napisano, że twierdziła iż tak się przedstawia, bo zna wielu projektantów mody, którzy nie są w stanie przyszyć guzika, bez swoich krawcowych by zginęli. A ona szyła to co sama zaprojektowała, często jeszcze na modelce w trakcie przymiarek pruła i poprawiała swoje modele.
Na Twój blog trafiłam poprzez Burdę, z której wykrojów często korzystam. Szyjesz wspaniale i masz wyjątkową figurę, na której doskonale leżą uszyte przez Ciebie ubrania. Cieszę się, że znów "poznałam" KRAWCOWĄ (przez bardzo duże K). Dzisiaj to ja jestem w wieku tej krawcowej - przyjaciółki mojej mamy, o której napisałam, a Ty jesteś w wieku, w jakim ja wtedy byłam. I dzisiaj podziwiam Twoją pracę, tak jak wtedy podziwiałam pracę tamtej pani. Zapewniam Cię, że będąc krawcową w XXI wieku doskonale kontynuujesz klasę krawcowych XX wieku.
Osobiście spotykam się z odwrotną reakcją. ludzie raczej mnie podziwiają, pytają. Bardzo ich to fascynuje, a ja? ja jestem bardzo dumna, że coś tam umiem szyć i chce więcej. To jest coś ekstra. Nie każdy może to mieć, możesz sobie uszyć coś co sobie zamarzysz. w sklepach właśnie typu "inditex" wszędzie jest to samo. Ludzie chodzą jak "kopiuj, wklej"
OdpowiedzUsuńa co do kadru z filmu. Oglądałam - jest świetny!
Pozdrawiam! :D
Muszę się zgodzić z Twoim wpisem, że według wielu ludzi krawcowa to jakby gorszy zawód. Pamiętam, gdy po liceum zamiast na studia jak każdy, poszłam do szkoły szyciowej. Wszyscy się dziwili i wiele wręcz gardziło tym wyborem, bo to ogromny wstyd być krawcową. Oczywiście według nich, chociaż nie było to przyjemne widzieć te pełne politowania uśmiechy. Dzisiaj szycie staje się modne i kilka osób przekonało się, że to jednak nie jest taki obciachowy zawód, a z pewnością lepsze to, niż studiowanie mało przyszłościowego kierunku typu socjologia itp.
OdpowiedzUsuńA może nie krawcowa tylko projektant stroju tak jak nie fryzjer tylko stylista fryzur :) Od razu brzmi lepiej!
OdpowiedzUsuńRzemiosło i prawdziwi rzemieślnicy wracają do łask i są na wagę złota więc w ogóle nie przejmowałabym się tymi mało pochlebnymi skojarzeniami.
Szczerze mówiąc nie jestem fanką wszechobecnego zmieniania nazw żeby lepiej brzmiało. Ostatnio widziałam, że w Subway'u pracują "artyści kanapkowi", a pizzę robi Pizzerman. Fakt, Sandwich Artist w CV brzmi całkiem lepiej niż... nie mam pomysłu na inne określenie.
UsuńJa z dumą nadal będę mówić, że jestem KRAWCOWĄ ;)
Krawcowa kojarzy mi sie raczej z miłą Panią z miarą w ręku która jest bardzo bystra i wie jak doradzici
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że w scenie z Titanica chodzi o to, że one jako kobiety "z wyższych sfer" nie mogą pracować fizycznie. Pewnie chodzi o to, że po prostu nie powinny nigdzie pracować. Jeśli chodzi o zawód krawcowej to też bardzo dziwi mnie fakt, że jest to dziwnie postrzegany zawód. Jeśli powie się, że chce się być krawcową to ludzie dziwnie patrzą i mówią, że przecież jest tyle rzeczy w sklepach i po co szyć "nikt już nie chodzi do krawcowej". Ja się z tym nie zgodzę, że krawcowa spełnia marzenia ludzi i potrafi sprawić, że się uśmiechną. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńprzewrotowiec.blogspot.com
Również od samego początku wiedziałam że chcę robić właśnie to co mnie najbardziej pasjonuje. Wsród moich znajomych których spotykam po latach, również budzi to wielkie zaskoczenie :)
OdpowiedzUsuńThe Dressmaker - oglądnęłam 1000 razy :P Krawcowa jest zawodem postrzeganym przez młodych ludzi jako obciachowy. Szyją babcie, mamy, ciocie i JA.
OdpowiedzUsuńI ja też!
Usuń