poniedziałek, 9 stycznia 2017

Na co czekasz?

Jeszcze tylko (...) i moje życie wreszcie się zacznie. Jeszcze tylko co? Pójdę do liceum? Skończę studia? Wyprowadzę się z domu? Znajdę inną pracę? Wezmę ślub? Co musi się jeszcze w Twoim życiu wydarzyć, żebyś na prawdę poczuł/a, że Twoje życie wreszcie się zaczęło?
Ja tak miałam. Zawsze na coś czekałam. Bo jak zrobię to, to i to. Wtedy, dopiero wtedy, moje życie się zacznie. Ale wiecie co? Kolejne przesuwanie granicy nic nie zmieniało.
A potem ktoś zadał mi to samo pytanie. Na co jeszcze czekasz, żeby poczuć, że Twoje życie się zaczęło? Rozczaruję Cię. Twoje życie trwa. A Ty nie umiesz się nim cieszyć.


Tę lekcję odrobiłam już dawno. Więc dlaczego o tym piszę właśnie teraz? Bo zdążyłam zapomnieć. Od czasu, do czasu warto sobie pewne rzeczy powtórzyć.
Znacie mnie jako osobę, która rzuciła studia, przeprowadziła się do Krakowa i udowodniła, że marzenia się spełnia. Ale niewiele osób wie, że pół roku później dowiedziałam się, że jestem chora i straciłam wszystko na co pracowałam. Ci którzy śledzą mojego facebooka, albo instagrama mieli okazję przeczytać, że miałam operację, która, Bogu dzięki, zakończyła się pomyślnie.
Stąd moja przerwa w publikowaniu postów i w ogóle funkcjonowaniu w social media. Ale o tym co mnie spotkało może jeszcze kiedyś napiszę, a może nie.
Przez ostatnie miesiące znowu wpadłam w myślenie, że chwila obecna "nie zalicza się" do mojego życia. Że to taka przerwa. Że jak wrócę do Krakowa, do pracy, czy czego tam jeszcze, to znowu moje życie się zacznie. Bo teraz ktoś mi wcisnął pauzę. Znacie to podejście?

Dość już tego smęcenia. To nie ma być depresyjny post! Trochę w ostatnich miesiącach przeszłam, ale wiecie co? To najlepsze co mnie w życiu spotkało. Zawsze, gdy coś tracimy, zastanawiamy się po co, dlaczego akurat my? Nie wiem co Was czeka, ale wiem jak będzie ze mną. Ja straciłam wszystko, bo Bóg ma dla mnie coś znaczenie lepszego. A co? Tego nie wiem, ale z pewnością będzie awesome.


Sukienka, którą ostatnio uszyłam w pierwotnym zamiarze miała być na Wigilię. Było to jednak trochę niewykonalne z uwagi na niewielkie zasoby sił. Przesunęłam ją więc na sylwestra. I.... nie zdążyłam. Były inne rzeczy do roboty. Fartuszki na przykład. I sukienka Elizy. Ale to inna historia. Pokażę jak tylko dostanę zdjęcia. Usiadłam, więc któregoś dnia i uszyłam. Zajęło mi to kilka godzin. Nie wiem jak. Pewnie dlatego, że jest naprawdę prosta.

Dół zrobiłam tak samo jak moją ostatnią spódnicę, która swoją drogą, bardzo Wam się spodobała. Natomiast góra powstała z przemodelowania retro sukienki. Zrezygnowałam jednak z zaszewek piersiowych i zwęziłam boki. I solidnie rękawy. Wyszło ładnie. Największych zmian dokonałam w tyle. Tak mi się zamarzyło i tak się jakoś ucięło. Ja jestem zachwycona.
Ponieważ chciałam ją możliwie jak najbardziej uprościć - zrezygnowałam z wszelkiego rodzaju zamków i guziczków. Po prostu wkłada się ją przez głowę. Materiał jest na tyle rozciągliwy, że nie ma z tym żadnego problemu.
A właśnie! Nie kupowałam materiału sama. Poprosiłam o to Alę i spisała się na medal. Miał być biały i gruby. Jest idealnie gruby i mięsisty. Szczerze mówiąc to chyba najlepszy materiał, z którego dane mi było szyć. Idealnie się naciąga i wdaje, ale nie przeciąga. Niesamowicie wdzięczne tworzywo. Podobno to... pianka. Do tej pory pianka kojarzyła mi się ze spódniczkami z koła i dziwnymi narzutkami. Czyli w zasadzie kojarzyła mi się bardzo źle. Ale jak są też takie pianki to ja chcę z tego szyć. 




Kilka słów na koniec? Nie czekajcie. Nigdy nie będziecie już tak młodzi jak w momencie, w którym zaczęliście czytać to zdanie. Życie trwa. Nie pozwólcie, żeby się zmarnowało.
Pozdrawiam,
Dosia

______________________
Czytaj dalej »

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Być kobietą w kuchni

Marzy mi się lepszy świat. Marzy mi się świat, w którym kobiety i mężczyźni mają klasę. Im więcej przeglądam internetów, instagramów i facebooków, tym bardziej dostrzegam, że XXI wiek cierpi na deficyt klasy.
Nie prowadzę prywatnej krucjaty, nie będę sobie obiecywać, że zmienię świat na inny, lepszy. Nie zmienię. Ale ja się na taki nie piszę. Jako kobieta klasyczna mam na swoje życie inny plan.
Dlatego powstały fartuszki z klasą! A co!



Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Red Strawberry Lips , Blogger