piątek, 29 maja 2015

Taki słoń

- Uszyć Ci słonia dla chrześniaczki?
- Uszyj. Tylko ma być zielony, z czarnymi błyszczącymi oczami i białą kokardką na ogonie.

Także, ten, no... Close enough :P



Czytaj dalej »

wtorek, 12 maja 2015

W klimacie retro

Widzicie taką zakładeczkę (Blogger nazywa to gadżet) po lewej stronie mojego bloga - "O mnie"? Napisałam tam, że "nie lubię określać się za pomocą jednej pasji. Na co dzień studiuję coś zupełnie niezwiązanego z modą i krawiectwem". Filologię polską, jeśli ktoś przegapił.
I tak sobie myślę... jaki w tym sens? Nie lubię stereotypów, nie chcę być zamykana w szufladkach. Studiujesz filologię polską? Jesteś humanistą = nie umiesz matematyki. Nie czuję się typowym humanistą. I efekt takiej mojej walki ze stereotypami jest taki, że kiedy ktoś mnie pyta co studiuję to zaraz po odpowiedzi, że filololo muszę dodać, że moją prawdziwą pasją jest szycie, krawiectwo, projektowanie, tworzenie, konstrukcja (która, jak znowu muszę dodać, wcale nie jest taka prosta). Jaki w tym sens? Nie chcę się rozmieniać na drobne. Skoro znalazłam w życiu swoją pasję, to dlaczego nie miałabym jej w pełni realizować, poświecić się w stu procentach? Po co mi studia, z którymi się nie utożsamiam? Skoro wcale nie chcę w przyszłości pracować jako edytor tekstów? W sumie, lubię to, fajnie się szuka przecinków i widzi wszystkie błędy ortograficzne, ale... szycie lubię bardziej.
Powiedzmy, że rzucę studia. I znowu te stereotypy... Nie masz studiów?!
Dobra, trochę się droczę... Co mnie obchodzą stereotypy - właściwie podjęłam już decyzję :)


To pewnie szalone. Mam 20 lat (nawet jeszcze nie skończone) i chcę rzucić wszystko i pojechać za swoimi marzeniami. Jakiś taki już we mnie jest strach przed tym, że zmarnuję swoje życie. Z jednej strony, że będę nieszczęśliwa, bo zamiast się rozwijać - zajmę się praktyczną stroną życia (wiecie będę myśleć tylko o tym, że trzeba robić coś z czego będą pieniądze, studia, po których będzie praca). A z drugiej strony - boję się, że marzenia marzeniami, ale za dziesięć lat zostanę bez niczego, że marzenia, które chcę realizować nie zbudują mi porządnego fundamentu, gruntu pod dalsze życie. Jaka to dojrzała postawa z mojej strony ;)

Serio, jakoś się poważnie zrobiło :) Wiecie co? Kto nie ryzykuje - nie pije szampana.
Opowiem Wam o sukience, chcecie?


To jedna z tych rzeczy, z których jestem dumna. Włożyłam w nią trochę pracy, ale warto było. Konstrukcję bluzki wykonałam sama, na podstawie obliczeń (a co! zawsze lubiłam matematykę), a dół to koło. Z tyłu zapinana na kryty zamek błyskawiczny, bez podszewki. Materiał to... jeans :) Cienki, przyjemny, fajnie się nosi, jeszcze lepiej się szyje. Ideał :) Tylko drogi. 39 zł/mb a ja musiałam kupić 2,5 m :( Ale co zrobić, gdzieś kiedyś wyczytałam, że jak już się wkręcisz w szycie to argument, że ciuchy, które szyjesz są tańsze niż kupione w sklepie, odpada. I to prawda, bo gdybym nie umiała szyć to bym tych wszystkich rzeczy po prostu nie miała :P

O tej sukience mogę jeszcze powiedzieć, że ciężko się ją fotografuje. W sumie nie mnie oceniać, bo nie ja robiłam te zdjęcia (mój fotografie - dziękuję :* ), ale wzór jest hmm... trudny. Sama nie wiem jak to opisać. Po prostu jest tak wyrazisty, że czasem sama w nim ginę. Tak samo jest z doborem czegoś do tej sukienki, bo sama robi całą stylizację. Chociaż moim zdaniem najlepiej wyglądała z jednym swetrem, ale jako, że ów sweter nie należy do mnie (i musiałam go z bólem serca oddać właścicielowi) - nie mam w nim zdjęcia. Kto widział, ten widział ;)

I to tyle ode mnie. Chętnie poczytałabym Wasze zdanie na temat stereotypów, walki o marzenia i retro-sukienek :D












Jeśli się zastanawiacie gdzie były robione zdjęcia (i choć przez chwilę wpadło Wam do głowy, że to Toskania) to spieszę Was poinformować, że to tylko Toruń ;)

Pozdrawiam,
Dosia

fot. AK

Czytaj dalej »

wtorek, 5 maja 2015

Spódnica szyta nocą

Mam słabość do kwiatowych printów. I do spódnic. I tak oto kolejnym moim uszytkiem jest kwiecista spódnica z półkola. Tak się złożyło, że zostałam szczęśliwą zwyciężczynią candy na blogu Mondfee i ten prześliczny materiał dotarł do mnie razem z ecru krótko po Wielkanocy. Kiedy zobaczyłam go na zdjęciu od razu pomyślałam, że fajnie wyglądałyby z niego spodnie. Jednakże okazało się, że tkanina jest trochę prześwitująca, więc za sugestią Mondfee zdecydowałam się na rozkloszowaną spódnicę. Moim zdaniem to była naprawdę dobra decyzja ;)


Czytaj dalej »
Copyright © 2014 Red Strawberry Lips , Blogger