Dostaję od Was w komentarzach, czy w prywatnych wiadomościach na Facebooku sporo zapytań o to, czy jestem samoukiem, czy gdzieś się krawiectwa uczyłam. A jeśli się uczyłam to gdzie i czy polecam. Dzisiaj postanowiłam opowiedzieć kilka słów o tym jak to ze mną było.
Co to jest i dlaczego się na to zdecydowałam?
Moja przygoda z krawiectwem rozpoczęła się w styczniu 2014 roku i trwa w najlepsze. Zaczęła się wraz z kupnem pierwszej maszyny. Szyłam sama przez pierwsze 7 miesięcy. I popełniłam mnóstwo błędów. Od września zapisałam się na kurs krawiecki. Właściwie nie jest to kurs stricte krawiecki, a zaoczny kurs kwalifikacyjny na technika technologii odzieży.
Gdzie to jest?
Ja swój odbyłam w Centrum Kształcenia Ustawicznego nr 1 w Bydgoszczy. Ale spokojnie, znajdziecie je także w innych miastach, wystarczy trochę poszukać.
Ile to trwa?
Kurs składa się z trzech kwalifikacji zawodowych. Po pierwszych dwóch latach odbywa się egzamin na kwalifikację A.12 - wykonywanie usług krawieckich. Po pół roku jest kolejny egzamin. Kwalifikacja A.48 - projektowanie wyrobów odzieżowych. I jeszcze pół roku, kolejny egzamin. Kwalifikacja A.49 - organizacja procesów wytwarzania wyrobów. Trzy lata, trzy egzaminy. Po zdaniu wszystkich otrzymuje się tytuł technika technologii odzieży. Po pierwszym - zawód krawca.
Jednak od 1 września 2016 zmieniają się kwalifikacje. Po dwóch latach będzie można zostać technikiem przemysłu mody. Jak będzie to wyglądać w praktyce - nie mam pojęcia. Z tego co wiem, to tylko kwestia nazwy.
Jednak od 1 września 2016 zmieniają się kwalifikacje. Po dwóch latach będzie można zostać technikiem przemysłu mody. Jak będzie to wyglądać w praktyce - nie mam pojęcia. Z tego co wiem, to tylko kwestia nazwy.
Ile to kosztuje?
Kurs jest bezpłatny. Prawie. W praktyce płaciłyśmy tzw. rodzicielskie (mimo, że każda uczestniczka była dorosła). W mojej szkole składałyśmy się po 50 zł na rok, czyli dwa lata kursu kosztowały 100 zł. Dlaczego rodzicielskie w darmowej szkole? Szkoła zapewnia nam nici, spory wybór guzików i podszewek, czasem zamki błyskawiczne, materiały do egzaminów próbnych, kserówki zadań egzaminacyjnych, łamałyśmy też igły w maszynach. Bądźmy poważni. Sto złotych za tyle ile ofiaruje taka szkoła to naprawdę niewiele.
Inaczej miała się kwestia materiałów, z których szyłyśmy. Szkoła oferuje pewien wybór tkanin, z których spokojnie mogłyśmy korzystać (10 zł za uszytek, bez względu czy zużyjemy 60 cm czy 3 m). Skorzystałam z tej opcji przy szyciu spódnicy. Później miałam już wyższe wymagania i sama kupowałam materiały.
Oprócz tkanin, same kupowałyśmy też papier do kopiowania wykrojów (w hurtowych ilościach, więc dużo, dużo taniej niż za jeden arkusz w sklepie papierniczym) i własne akcesoria krawieckie. Ale to ostatnie chyba nikogo nie dziwi. O akcesoriach i moim krawieckim niezbędniku mam zamiar napisać osobny post.