środa, 29 kwietnia 2015

Malowane słowem

Był zimny, jesienny dzień. Jeden z tych, które zapowiadają najgorszą odmianę zimy. Wilgotną, przenikliwą i trwającą bez końca. Zatrzymałam się by zajrzeć do maleńkiej księgarenki, przytulonej do murów starego kościoła. Zimne, grube mury renesansowej budowli w środku miasta - dla mnie miejsce niezwykłe. Stanęłam naprzeciwko masywnych, czarnych drzwi i weszłam do środka. Niczego nie szukałam, niczego nie potrzebowałam, niczego nie zamierzałam kupować. Wnętrze księgarni było miniaturowe, książki wypełniały każdy cal ustawionych od ziemi, aż po sam sufit, regałów. Poruszałam się ostrożnie, aby niczego nie strącić moją wielką listonoszową torebką (to nic, że jest ciężka, niewygodna i przypomina torbę listonosza - przynajmniej wszystko mi się w niej mieści). Nie musiałam się długo rozglądać, właściwie dostrzegłam ją od razu. Leżała dokładnie na wprost drzwi. Książka z czerwonym grzbietem. Wzięłam ją w ręce i zaczęłam czytać znajdujący się z tyłu opis. A kiedy skończyłam zdałam sobie sprawę, że nie chcę jej odłożyć. Nie chcę, aby znalazła się z powrotem na półce. Chcę żeby została ze mną. Poczułam się jakby ta książka mnie wybrała i nie mogę jej nikomu oddać, nie mogę jej zostawić.
I tak została ze mną...

      
Mowa oczywiście o Sukni ślubnej Rachel Hauck. Właściwie to nie do końca pamiętam jaka była pogoda w dzień kiedy ją kupowałam, pamiętam za to, że rzeczywiście czułam się trochę jak bohaterka Cienia wiatru, która znalazła się na Cmentarzu zapomnianych książek, i którą książka "wybrała".

Suknia ślubna opowiada o... sukni ślubnej ;) 
Losy czterech kobiet splecione na przestrzeni stu lat. Co je łączy, co się z nimi dzieje, dlaczego mają włożyć właśnie tę suknię? Tą, która nigdy nie była przerabiana...

Ja nie jestem dobra w streszczenia. Oto co piszą na stronie wydawnictwa: 
"Cztery panny młode. Jedna suknia. Niezwykła opowieść o wierze, odkupieniu i wiecznej miłości.
"Suknia ślubna" pochłonie czytelnika już od pierwszej strony. To współczesna historia miłosna, zaplątana w tajemnicę, pełną nagłych zwrotów akcji. To opowieść o czterech różnych kobietach, żyjących w różnych czasach, które w niezwykły sposób połączyła jedna suknia.
Opowieść o tym, jak poszukiwały prawdy i miłości - pomimo przeciwności losu: Emily w roku 1912, Mary Grace w 1939, Hilary w 1968 i współczesna Charlotte. Wciągająca opowieść, w której splatają się miłość, wiara i tajemnica."

Dlaczego piszę o tej opowieści? Sama nie wiem... Urzekła mnie. Wiem, że nie jest to powieść doskonała, ale ma w sobie to coś. Momentami jest niedopracowana językowo, czasem zdaje się być zbyt naiwna. Ale... dość mamy przecież realizmu w życiu. Dlaczego nie poczytać o niezwykłej historii sukienki?
Tylko nie myślcie sobie, że jest to powieść infantylna, o nie. Pod różową okładką kryje się miłość, wiara i odwaga. To opowieść o zaufaniu i przeznaczeniu. 

Być może wielu się nie spodoba. Nie ma w niej nic z Harlequina, czy też jego współczesnego odpowiednika - Greya. Jest coś innego. Coś co nie jest teraz zbyt modne. Nie spotkacie tego w telewizji, nie napisze o tym kolorowa prasa. Odkryjecie to dopiero w ciszy własnego serca.

Pozdrawiam,
Dosia

______________________
FACEBOOK:
https://www.facebook.com/redstrawberrylips/
SKLEP Z KOSZULKAMI:
http://redstrawberrylips.cupsell.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Red Strawberry Lips , Blogger