sobota, 10 października 2020

Idealna "do ślubu"

Oglądaliście Przyjaciół? W czwartym sezonie jest taki odcinek, gdy Ross i Emily planują ślub. Dzień przed uroczystością, nagle okazuje się, że budynek, w którym ma odbyć się ceremonia jest w trakcie rozbiórki. Emily, po rozmowie z Monicą chce przełożyć ślub, jednak Ross absolutnie nie bierze tego pod uwagę. Kłócą się, Emily wybiega, a Ross idzie porozmawiać z Monicą. I podczas ich rozmowowy ma miejsce taki dialog:

- Ross, od jak dawna planujesz ten ślub? 
- Nie wiem, od miesiąca? 

- Emily prawdopodobnie planuje go odkąd miała pięć lat! (...) My tak robiłyśmy! Marzyłyśmy o idealnym ślubie... W idealnym miejscu... Z idealnym czterowarstwowym tortem... Z malutkimi figurkami na czubku...

Przypomniał mi się ten fragment, ponieważ ja miałam tak samo. Od dziecka uwielbiałam to wszystko co związane ze ślubami. Niczym Jennifer Lopez w Powiedz tak. Oglądałam więc ślubne inspiracje na pintereście, zapisywałam, marzyłam. Widziałam naprawdę, naprawdę wiele sukni ślubnych. Nawet je szyłam zawodowo i szczerze to kochałam...

Jednak odkąd pamiętam było coś, co kładło się cieniem na tym pięknym śnie... Od zawsze bałam się swojego ślubu. A raczej wiedziałam, że będzie to dla mnie tak ważne i stresujące, że byłam przerażona tym stresem, którego jeszcze nie było. 
Tak, stresował mnie stres. Kto nigdy nie był w tym zamkniętym kole, ten prawdopodobnie tego nie pojmie. Jeśli obserwujecie mnie na instagramie to mogliście zauważyć, że w styczniu się zaręczyłam, a tym samym ślub i wesele przestały być tylko mglistym marzeniem, a są całkiem widoczną i ostrą perspektywą. 

Jak należało się więc spodziewać strach pojawił się szybciej niż później. Dlatego dzisiaj chciałabym przybić piątkę tym wszystkim dziewczynom i kobietom, których własne śluby stresują, powiedzieć, że nie jesteście same, a także wyjaśnić sobie i Wam skąd być może się ten cały niepokój bierze. 

Perfekcyjna, nienaganna, nieskazitelna, doskonała....

To tylko niektóre z określeń, które pojawiają się w większości ślubnych artykułów. Kilka dni temu pokazywałam Wam na instagramie screeny z artykułów, które używały dokładnie takich słów, aby opisać to jak powinna wyglądać kobieta w dniu ślubu. "Nie tylko staranny makijaż, świetne upięcie, nienaganna stylizacja..." Oczywiście musi mieć też nieskazitelne paznokcie, zadbane stopy, włosy i cerę. Wszystko na tip top. 
Nie wiem jakie są uczucia innych czytających to (podzielcie się w komentarzach), ale ja wpadam w mini panikę. No bo co jeśli tego dnia wyskoczy mi pryszcz na czole, albo będę mieć bad hair day, albo odpryśnie mi lakier, albo przeoczę ten jeden włosek koło brwi, albo wzruszę się i rozmażę makijaż?! Przecież wtedy nie będę już idealna, nienaganna i nieskazitelna. Będę dokładnie odwrotna! Czyli niedoskonała, zaniedbana, naganna... Czyż nie? 
Może brzmi to jak przerysowany obraz. A może to rozgrywa się poza moją świadomością, a tym bardziej chęciami?

6 miesięcy, 3 miesiące, miesiąc, dwa tygodnie, tydzień, trzy dni, dzień przed ślubem...

Czyli rozpiska wszystkich zabiegów, które koniecznie musisz wykonać przed ślubem. Pilnuj kalendarza, ustaw przypomnienia i NIE PRZEOCZ NICZEGO, bo oczywiście potem będzie za późno!
Wiecie, ja lubię planować, excel to totalnie najlepszy program jaki stworzyła ludzkość. Ale podczas planowania wesela okazało się, że rzeczy, o których trzeba pamiętać jest tyle, że za każdym razem, gdy K. pyta "czy nie musimy czegoś załatwić?" ściska mi się żołądek. 
Dokumenty w urzędzie, w kościele, akty chrztu, nauki, przymiarki, spotkania, umowy, próbne fryzury, makijaże, sesje, a wszystko w odpowiednim dla harmonogramu momencie! 
A do tego dokłada się jeszcze harmonogram zabiegów pielęgnacyjnych, bo przecież tego dnia musisz być nieskazitelna! Ale to opisałam już w akapicie wyżej...

Tego nie rób!

Obok setek artykułów jak i co zrobić, żeby wszystko było idealnie pojawia się też cały szereg tytułów krzyczących czego nie robić.
"10 błędów panny młodej", "Tego nigdy nie rób na swoim weselu", "15 rzeczy, które mogą zdenerwować gości", "Tego nie chcesz usłyszeć na swoim weselu"...
Oczywiście, bo poza przekazem podprogowym w postaci przekonywania jaka doskonała musisz być tego dnia otrzymujemy jeszcze wypunktowaną wizję katastrof, które mogą się zdarzyć. Oczywiście się nimi nie przejmuj, ale oczywiście weź to wszystko pod uwagę, bo podobno im więcej kontrolujesz - tym mniej się stresujesz... Czyżby?

Zmień się!

Wróćmy jeszcze raz do wyglądu, bo jednak to najbardziej poczytny temat ślubny. Ale tym razem z grubej rury. 
Dieta przed ślubem, jak nie przytyć. Schudnij NAWET 10 kg. Medycyna estetyczna przed ślubem to dobry plan!
Tutaj naprawdę opadają mi już ręce, nie wiem co napisać i chyba zaraz otworzę nachosy i butelkę wina...
Nie zapytam skąd pojawił się ten cały pomysł odchudzania "do ślubu", bo doskonale wiem. Każda kobieta chce być piękna. Zwłaszcza w tym dniu. Zwłaszcza, gdy zaprosiła mnóstwo gości, wszyscy na nią patrzą i zatrudniła fotografa, który od rana do nocy będzie jej robił tysiące zdjęć. 
Tylko czy motywacja pt. "chcę schudnąć do ślubu" naprawdę jest zdrowa i dobra? Moim zdaniem nie.
Postaram się tutaj być bardzo delikatna i ostrożna, ponieważ nie chcę, żeby ktoś mnie posądził o fat shaming, albo żeby zrobiło mu się przykro, ale też nie będę ukrywać swojej opinii. 

Otyłość jest chorobą, którą należy leczyć. A także spora nadwaga jest problemem, który może powodować inne choroby i problemy ze zdrowiem. Nie należy tego lekceważyć i przekonywać, że można być otyłym i to jest super. 
Dbanie o siebie, dbanie o swoją sylwetkę, ale przede wszystkim o swoje ZDROWIE jest niesamowicie ważne! Artykuły mówiące o tym żeby zdrowo się odżywiać i ćwiczyć mają rację, ale te które mówią, żeby robić to "do ślubu" są okropne i głupie.
Kochana kobieto, dbaj o siebie, ale zawsze. Nie tylko i nie zwłaszcza ze względu na ślub. Mordercza dieta i wyciskające siódme poty treningi tylko po to by dobrze wyglądać w tym jednym dniu nie są dobrą motywacją i mogą się bardzo źle skończyć. 
Nie jestem dietetykiem, czy trenerką dlatego nie chcę kontynuować tematu, na który nie mam odpowiedniej wiedzy. Ale co z tym wszystkim, gdy już ten ślubny deadline minie? 

Druga sprawa, że obserwując ślubne metamorfozy widzę, że po spektakularnym wyszczupleniu przed ślubem, następuje efekt jojo, albo zwyczajne rozluźnienie restrykcji, powrót do normalnej wagi, albo lekkiej nadwagi. Nierzadko też wiele kobiet zachodzi w niedługim czasie w ciążę co też mocno wpływa na zmianę jej sylwetki. I być może stąd te wszystkie stereotypy, że kobiety przestają o siebie dbać po ślubie. Czemu też wcale się nie dziwię. Nakładamy na siebie wymagania nie do spełnienia, mężczyźni, albo inne kobiety zaczynają traktować to jako normę i też tego od nas wymagać. A przecież nikt nie jest idealny! A już na pewno nie cały czas.

A teraz plastikowa wisienka na tym zgniłym torcie. Medycyna estetyczna i wszystkie absurdalne zabiegi, które się wykonuje, a o których w normalnych okolicznościach nawet byś nie pomyślała. 
Redukcja tkanki tłuszczowej i celulitu, opalanie natryskowe, wybielanie zębów, depilacja laserowa...
Ja tego nie wymyślam, o wszystkim czytałam. 
I żeby nie było, jeśli ktoś chce, ma ochotę, potrzebę, pieniądze - medycyna estetyczna jest ok!
Ale medycyna estetyczna tylko dlatego, żeby w dniu ślubu wyglądać jak ktoś kim w gruncie rzeczy na codzień nie jesteśmy to dla mnie lekka przesada. 
A zwłaszcza jeśli myślimy o tym tylko dlatego, że ślubne fora są pełne opisów tego, że wszystkie dziewczyny to robią. 
Szczerze mówiąc sama myślałam o wybieleniu zębów właśnie "do ślubu". Ale teraz widzę jak bardzo zrobiłabym to, bo jestem podatna na wpływy "musisz być tego dnia gwiazdą i musisz być NAJPIĘKNIEJSZA". 

Kiedy bycie szczęśliwym przestało wystarczać?  

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że ten tekst wyjdzie taki długi. Jest tu jeszcze tak wiele tematów, o które nawet nie zahaczyłam. O to, że rodzina, czy znajomi też mają wobec nas jakieś oczekiwania, o tym, że portale ślubne piszą obrzydliwe głupoty w dziale "psychologia" i o najważniejszym, że bardzo łatwo w tej gonitwie zgubić najważniejsze. 
Każdy człowiek ma prawo marzyć o tym, żeby mieć piękny ślub i wesele, powinien też mieć prawo je zrealizować. To że chce się mieć piękną oprawę ślubu nie jest złe. Nie ma dobrych i złych przygotowań, bo komuś zależy na dokładnie takich kwiatach, a komuś innemu nie. To wszystko jest ok. (Chociaż złe przygotowania też mogą być np. gdy w ogóle nie zdążysz poznać partnera_ki przed ślubem)
To, że chcesz pojechać zabytkowym samochodem, a obrączki będą na mchu w małej szklarni z ikea nie znaczy, że nie zależy ci na przyszłym małżeństwie. I odwrotnie. Jeśli nie chcesz wystawnego wesela na 200 osób nie równa się temu, że nie chcesz pokazać światu swojego szczęścia. To są dwie całkiem różne rzeczy.

Ważne jest jednak to, żeby naprawdę skupić się na tej drugiej osobie. Na tym małżeństwie. Na tej Nowej Drodze Życia, której nam wszyscy gratulują i życzą. Bo bez tego rzeczywiście może nas czekać "depresja poślubna".

Feministycznym słowem zakończenia

Wiecie co mnie najbardziej w tym wszystkim boli i oburza? Że cały ten bajzel jest zrzucany na kobiety. To one planują te śluby i wesela, to dla nich są pisane te artykuły. Dla nich pisze się nawet porady "jak włączyć narzeczonego w przygotowania". Przecież to absurd. Od kobiet wymaga się, aby były nieskazitelne, doskonałe, idealne etc, a od mężczyzny wymaga się... aby przyszedł. Nikt nie narzuca, że ma mieć nienaganne paznokcie, czy żeby robił olejowanie włosów tydzień przed ślubem. 

Po moim story na instagramie dostałam sporo wiadomości od dziewczyn/kobiet, które czują tak jak ja, którym też jest ciężko, które nie mają siły na te wszystkie wymagania. Ale dostałam też wiadomość od mężczyzny, którą odebrałam mniej więcej tak "co się przejmujesz, facet i tak nie zauważy"...
I to jest kolejny cios. Świat kobiety nie kręci się wokół faceta, który ma zauważyć lub nie. W gruncie rzeczy myślę, że ja planując wybielanie zębów myślałam o zdjęciach ślubnych, a nie o tym żeby podobało się K. 

Ale skoro nie robię tego ani dla niego, a mnie od planowania mdli, to po co ja to robię? 


Pozdrawiam, 
Dosia



1 komentarz:

Copyright © 2014 Red Strawberry Lips , Blogger